Pojawienie się w Polsce nowych znamion przestępstwa czarów

Przez cały wiek XVI procesy o czary pojawiały się tylko w sądach miejskich, zdarzało się to jednak bardzo rzadko i tylko w większych miastach Wielkopolski i Prus Królewskich. Przestępstwa czarów rozpatrywane przez sądy świeckie w swych znamionach niczym nie różniły się od omawianych wcześniej przestępstw rozpatrywanych przez sądy kościelne. Środki używane przez czarownice były prymitywne, a ich zabiegi sprowadzały się najczęściej do przepowiadania przyszłości z wosku lub ołowiu, zaklęć miłosnych, leczących i szkodzą­cych innym. Zarzut konszachtów z diabłem był – tak jak we wcześniej omawianym okresie – bardzo rzadki, co wynikało ze słabej znajomości demonologii, której źródła dostępne były jedynie po łacinie, przez co nie mogły służyć jako instruktarz dla sądów w miastach.

Jednak w ostatnich dekadach szesnastego stulecia satanistyczna doktryna czarów, opisana w rozdziale wcześniejszym, zaczęła przenikać do Polski. W 1570 roku został wydany przez Cypriana Bazylika w Brześciu Litewskim Postępek prawa czartowskiego przeciwko narodowi ludzkiemu. Chociaż autor nie łączył diabła z czarownicami, to rozpowszechniał jednak wśród szerokich warstw społecznych idee sił piekielnych czyhających na zgubę ludzkości. Dwadzieścia pięć lat później w Krakowie został wydany przez księdza Stanisława z Gór Poklateckiego Pogrom czarnoksięskie błędy latawców i alchemickie fałsze. W dziele swoim autor wiązał bezpośrednio szatana z czarownikami oraz z alchemikami. Postulował surowe karanie diabelskich wspólników, którzy ze swoimi protektorami dokonywali straszliwych zbrodni. W tym okresie pojawiały się liczne książki szerzące tę ideę.

Niebagatelną role odegrali w szerzeniu haseł kontrreformacyjnych jezuici, rozprzestrzeniający podczas swoich kazań wyobrażenie diabła wśród szerokich mas. Książką, która odegrała największą rolę w rozpowszechnieniu wizerunku czarownicy jako wspólniczki szatana był wspomniany już Młot na czarownice, którego polskie tłumaczenie ukazało się w Krakowie w 1614 roku. Przekładu dokonał Stanisław Ząbkowic, sekretarz jednego z najpotężniejszych magnatów kresowych – księcia Ostrogskiego. Celem tego przekładu – jak twierdzi sam tłumacz – było „otwarcie ludziom oczu” na szatańskie zbrodnie i zdynamizowanie działań mających na celu ochronę ludzkości. Nie przetłumaczył on jednak całego dzieła niemieckich inkwizytorów, opuszczając najistotniejszą część, dotyczącą samej procedury prawnej. Popularność tej książki oraz rozpowszechnianie przekazywanych w niej treści przyczyniły się do swoistej „integracji” Polski z panującymi w Europie zachodniej ideami, a przez to do zwiększenia się, od początków XVII wieku, liczby procesów.

Znamiona pierwszej z przedstawionych koncepcji przestępstwa były tworem całej społeczności i powstały z połączenia modelu myślenia magicznego, czyli wiary w możliwość wpływania na siły nadprzyrodzone celem osiągnięcia oczekiwanej korzyści oraz magicznych elementów zaczerpniętych zarówno ze starej jak i nowej religii. Nowa doktryna przestępstwa czarów została całkowicie stworzona przez teologów i narzucona na przełomie XVI i XVII wieku za pomocą traktatów teologicznych, które w tkankę społeczną wprowadzały struktury sądownicze. Zeznania oskarżonych odbijały przede wszystkim świat istniejący w umysłach sędziów. Siła takiego oddziaływania była na tyle znacząca, że doktryna ta błyskawicznie rozpowszechniła się i wchłonięta została przez społeczeństwo. Michał Komar mówi tu o zjawisku „teatralizacji rzeczywistości”.

Wizja świata opętanego przez zastępy diabelskie stanowiące zagrożenie dla mieszkańców ziemi została rozpowszechniana wszelkimi środkami przekazu. Doktryna ta poprzez swą konstrukcję odpowiadała na żywotne potrzeby społeczeństwa, takie jak potrzeba racjonalizacji klęsk i nieszczęść, która odbywała się przez przenoszenie win na spiskującą sektę diabelską. Równocześnie propagowana teoria usprawiedliwiała podejmowane już kroki praktyczne, czyli procesy. Idea spopularyzowana w szerszych kręgach i godna już wiary, wróciła do teologów i demonologów w „ruchu zwrotnym”, jako prawda i była potwierdzeniem słuszności dokonanych już wcześniej działań oraz pozwoliła na obranie kierunku dalszego działania. W tej wersji doktryna trafiła jeszcze raz do społeczeństwa jako oczywiste i naocznie sprawdzalne objaśnienie rzeczywistości. Idea podlegała dalszemu kształtowaniu. W następnym etapie stworzyła rzeczywiście mające miejsce sabaty i czarne msze.