Brak wystarczającego używania rozumu jako niezdolność do wyrażenia zgody małżeńskiej

Pojęcie „używania rozumu”

Brak używania rozumu jest pojęciem względnym, które zdaje się zaprzeczać istnieniu jakichkolwiek czynności umysłowych. Istnieją bowiem takie czynniki, które powodują zniesienie lub zniekształcenie tej poznawczej części decyzji. Jest to pierwszy powód, który prawodawca uznaje jako przyczynę niezdolności nupturienta do wyrażenia zgody małżeńskiej. Czytamy bowiem, że „niezdolnymi do zawarcia małżeństwa są ci, którzy są pozbawieni wystarczającego używania rozumu” /kan.1095 § 1/. Etyka chrześcijańska odrzuca woluntarystyczną koncepcję A.Schopenhauera, która mówi o poznaniu jako o czymś wtórnym w stosunku do dążenia woli.

Zgoda jako akt woli jest wynikiem uprzedniego poznania, stąd nieważność umowy może wypływać nie tylko ze strony woli, ale i od strony rozumu, któremu okoliczności mogą uniemożliwić lub ograniczyć poznanie przedmiotu zgody. Powstaje pytanie: „Jaka dojrzałość umysłowa i jakie poznanie musi towarzyszyć stronom, aby mogły ważnie zawrzeć związek małżeński”. Poznanie to nie może być mniejsze, ani nie musi być większe niż wymaga tego kodeks. Powstaje zatem problem jak ustalić proporcjonalny poziom umysłowy przyszłego małżonka w stosunku do przedmiotu umowy małżeńskiej.”

W rozumieniu dawnego prawa brak używania rozumu zachodził wtedy, gdy ktoś mimo zdolności prostych czynności umysłowych nie był w stanie być kontrahentem w umowie handlowej. Chodzi tu o ową proporcjonalność do wyższych czy niższych wymogów. Kodeks tę proporcjonalność określa jako „wystarczające używanie rozumu” /kan. 1095 § 1/. W historii kanonistyki można wyróżnić kilka teorii dotyczących koniecznego stopnia używalności rozumu do zawarcia małżeństwa. Istnieją tu trzy podstawowe teorie, do których kanoniści najczęściej się odwołują:

Pierwszą teorię wyraził Sanchez, który w utworze „De sancto matrimonii sakramento” podał dwa elementy charakteryzujące wystarczające rozeznanie umysłu:

a/ zdolność do sporządzenia testamentu,

b/ zdolność do popełnienia grzechu ciężkiego.

Stąd w roku 1922 mamy wyrok dotyczący niedorozwoju umysłowego, gdzie nupturient mimo swego spowolnionego rozwoju był zdolny do zawarcia małżeństwa, gdyż miał rozeznanie, które wystarcza do popełnienia grzechu ciężkiego. Podstawą takiego myślenia Sancheza był Dekret Soboru Laterańskiego IV/1215/ „Omnis utriusque sexus fidelis”, który zobowiązywał wiernych do corocznej wielkanocnej spowiedzi i Komunii świętej.

Obowiązkowi temu poddani byli ci, którzy doszli do właściwego rozeznania, czyli do siódmego roku życia. Do zaręczyn wystarczał zatem tenże wiek. Sobór ten uważał więc ukończenie siódmego roku życia jako odpowiedni stopień odpowiedzialności za swoje postępowanie. Przeciwnicy tej teorii wpadają niekiedy w drugą skrajność i przypisują zdolność do popełnienia grzechu ciężkiego dopiero po osiągnięciu dojrzałości płciowej. Grzegorz IX w Dekretałach potępił ten pogląd.

Drugą teorię w tym przedmiocie wysunął św.Tomasz, którego później poparł Gasparii. Poddał on w wątpliwość zdolność do zaręczyn w wieku siedmiu lat. Sanchezowi wyszło tak ze względu na to, że zaręczyny wiązały obie osoby pod grzechem ciężkim. Stąd wynikł ten sam wymóg siedmiu lat dla rozeznania w materii grzechu i zaręczyn. Tomasz odrzucił takie minimalistyczne podejście i rozróżnił „consensus in praesens” od „consensus in futurum”. Podkreślił, że do zawarcia małżeństwa potrzebne jest coś więcej niż rozeznanie do materii grzechu i zdolność rozróżniania grzechu ciężkiego od powszedniego.

Zaręczyny, jak i zgoda małżeńska, dotyczą przyszłości, czyli wybiegają w przód, bo chodzi o dotrzymanie i wypełnienie przyrzeczeń w przyszłości. Siedmiolatki, choć są zdolne odróżnić dobro od zła, nie są zdolne pojąć przedmiotu umowy małżeńskiej. Wykazał zatem, że poczytalność moralna pojawia się wcześniej niż zdolność do rozumienia istoty małżeństwa. Teoria opiera się na rzymskich założeniach, które patrzyły na człowieka jako na całość, a więc jako na istotę cielesno-duchową i podkreślały paralelizm rozwojowy. Wynikiem tego jest stwierdzenie kanonu 1096 § 2, że: „Po osiągnięciu dojrzałości nie domniemywa się takiej ignorancji”.

Domniemywa się zatem, że człowiek posiada taki stopień dojrzałości i wiedzy po osiągnięciu dojrzałości fizycznej /mężczyźni 14 lat a kobiety 12 lat/. Biskupski za Benschem podaje trzy zasady:

  1. „Odpowiednią dla zrozumienia istoty małżeństwa jest sprawność umysłowa człowieka z okresu rzeczywistej dojrzałości płciowej”.
  2. Brak wystarczającego używania rozumu po osiągnięciu określonego wieku należy udowodnić.
  3. Do zgody nie jest potrzebna całkowita wiedza o małżeństwie.
Uzasadniając teorię Tomasza trzeba powiedzieć, że norma wymogów psychicznych stawianych do wyrażenia zgody podlega prawu naturalnemu. Ważne jest, aby ten ustawowy poziom nie był niższy od naturalnego.

W kanonistyce istniały zatem trzy granice osiągnięcia wystarczającego używania rozumu:

  1. 7 lat /por.kan.97 § 2/,
  2. wiek dojrzałości płciowej,
  3. drugie siedmiolecie – pogląd umiarkowany.

Trzecie stanowisko reprezentował Lorenc F. Uważano tu, że do zrozumienia natury małżeństwa potrzebne jest większe rozeznanie umysłowe niż do popełnienia grzechu ciężkiego, a mniejsze niż do podjęcia zobowiązań ekonomicznych. Wyjściem dla tej teorii było stwierdzenie Tomasza, że do czego skłania sama natura, do tego nie jest konieczne ścisłe rozumowanie. W kontekście całej pracy pojawia się problem habitualnego braku używania rozumu. Teoretycznie wydaje się ten temat niepotrzebny, gdyż do nieważności zgody konieczna jest aktualna niezdolność. Ale jeśli ktoś posiada trwałą habitualną niezdolność, to posiadał ją również w chwili zawarcia małżeństwa.

Prawodawca habitualnej cesze tego braku nadał charakter materiału dowodowego. Zatem prawnie uchodzący za habitualnie pozbawionego dostatecznego używania rozumu jest niezdolny do związku małżeńskiego. W tej sprawie domniemywanie jest na niekorzyść nupturienta. Są stawiani na równo z dziećmi poniżej siódmego roku życia, choć nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Sprawa byłaby bowiem rozwiązana podobnie jak w stosunku do dzieci. Ta równość wynika wyłącznie z tej samej cechy – braku używania rozumu, wystarczającego do spełnienia aktu zgody małżeńskiej.

Wynikają z tego dwa spojrzenia na sprawę habitualności:

  1. równe stawiane ich z dziećmi,
  2. choroba umysłowa jako taka nie jest czymś kluczowym. Nie jest ona przeszkodą do małżeństwa. Te bowiem są ściśle określone przez prawodawcę, a w stosunku do chorób umysłowych tego nie czyni.

Niedorozwój umysłowy

To zagadnienie jest ściśle związane ze znajomością i poziomem wiedzy koniecznej do zawarcia małżeństwa. Sztafrowski, mówiąc o niedorozwoju umysłowym ma na myśli taki stan, w którym dana osoba ma „osłabioną zdolność przyswajania sobie wiadomości, a także kojarzenia pojęć”. Dla sędziego dużą pomocą jest orzeczenie biegłych. Oni z kolei oceniają stan danej osoby według rozwoju właściwego danemu wiekowi u normalnie rozwijających się ludzi. Problem bowiem powstaje wtedy, gdy ktoś osiąga wiek, w którym domniemywa się rozeznanie cech małżeństwa, a mimo to nie posiada tej znajomości. Kodeks kieruje się zasadą, że „wraz z oddalaniem się od wieku dojrzałości fizycznej, zmniejsza się możliwość zaistnienia „błędu”.
Mówimy tu zatem o osobach, które w sferze psychicznej później osiągają dojrzałość. Nie oznacza to jednak ich bezwzględnej niezdolności do wyrażenia zgody małżeńskiej. Mógł w pełni osiągnąć właściwą dla tego stanu dojrzałość choć zdarza się to rzadko z pomocą odpowiednich środków i wielu wysiłków. W procesach o uznanie za nieważne małżeństwa z powodu niedorozwoju konieczne jest określenie poziomu dojrzałości nupturienta w chwili wyrażania zgody. Osoby z niedorozwojem można na ogół zaliczyć do anormalnych. Wykazują bowiem brak zdolności sądzenia i oceny krytycznej.
Powstał trójczłonowy podział niedorozwoju umysłowego w przeprowadzaniu dochodzenia:
  1. idiotyzm – równy stanowi umysłowemu do siódmego roku życia,
  2. głuptactwo – stan odpowiedni dla wieku od siedmiu lat do dojrzałości płciowej,
  3. ograniczenie umysłowe – stan psychiczny równy stanowi małoletnich od dojrzałości płciowej do pełnoletności. Jak widać kryterium tu zastosowanym jest paralelność do rozwoju moralnego dziecka.
Tu tak jak nie w innych schorzeniach zwraca się uwagę na całościowe zachowanie chorego, a nie w oparciu o sporadyczne przypadki. Stąd mówi się o ważności zdania laików z psychiatrii, kogoś z otoczenia chorego. Osądzanie w tej sprawie jest o tyle łatwe, że choroba ta jest zaliczana do stanów trwałych, nieprogresywnych i niezmiennych. Nie ma zatem mowy o tzw. „okresach jasnych”. Nie ma również problemu z określeniem stanu nupturienta w dniu ślubu.

Chwilowe braki używania rozumu

Gdy mówimy o chorobach umysłowych, czy niedorozwoju, mamy na myśli coś względnie trwałego, choć niekoniecznie trwającego całe życie. Są jednak takie stany, które na krótki okres również powoduj niezdolność do wyrażenia zgody małżeńskiej. Zalicza się do nich m.in. stan pod wpływem użycia alkoholu, zahipnotyzowanie, odurzenie narkotyczne, czy nieprzytomność z jakiegoś powodu. Omówiono już, że rozum i wola jako władze duchowe nie podlegają schorzeniom, lecz uszkodzenie zmysłów może powodować ich złe funkcjonowanie.

a/ Jedną z przyczyn chwilowego braku używania rozumu jest działanie pod wpływem alkoholu. W dzisiejszym świecie, a zwłaszcza w Polsce jest to bardzo ważny problem. Bensch wyróżnia dwa rodzaje upojenia alkoholowego:

pierwsze z nich składa się z trzech stadiów:

  1. podchmielenie, polegające na ogólnym podnieceniu fizycznym, psychicznym, czy łagodnym nastroju,
  2. upicie, którym jest wzmożone podniecenie, bezład myśli i początki porażenia ruchowego,
  3. zupełne upojenie, które charakteryzuje się całkowitą nieprzytomnością i bezładem ruchowym.
drugie jest patologicznym upojeniem, które dotyczy osób mających szczególne predyspozycje. Polega to na tym, że upojenie nie jest widoczne na zewnątrz. Osoba dokonuje różne czyny i działania jawiąc się jako świadoma tego postępowania. W rzeczywistości jest nieświadoma i to nawet po małej ilości alkoholu. Oceniając trzeba powiedzieć, że umowa nigdy nie jest ważna w stanie nieprzytomności. tak wypicie alkoholu dla tzw. „kurażu” nie stanowi problemu, gdyż nawet nie wzbudza to podejrzeń kapłana. Gdy chodzi o przypadek patologiczny, to ta nieprzytomność może się zdarzyć. Jest to jednak rzadkie zjawisko, bo dotyczy – jak mówi Bensch – raczej spraw kryminalnych. Innym trudnym przypadkiem jest choroba alkoholowa. Nie dotyczy ona już zwykłego skutku upojenia. Myślimy tu już o przejściowych lub stałych skutkach i zaburzeniach psychofizycznych. Wyróżnia się następujące zaburzenia:

Alkoholowa zmiana charakteru. Zachodzi powoli po wieloletnim nadużywaniu trucizny /alkoholu/. Charakteryzuje ją zanik poczucia etycznego, a więc brutalność, niedbałość o rodzinę, nieodpowiedzialność, bezwstyd. Zasadniczo nie znosi ona zdolności intelektualnych, jednak z biegiem lat dochodzi do otępienia intelektualnego.

Majaczenie alkoholowe /delirium tremens/. Jest skutkiem wieloletniego i ciągłego nadużywania alkoholu, są sprowokowane dodatkową przyczyną, jak zapalenie płuc, nieżyt żołądka itp. Stan ten całkowicie znosi używanie rozumu. Jego poznanie jest wypełnione przez gromadne iluzje, omamy wzroku i dotyku. Utrudniony jest tu proces pojmowania i pamięci. Po paru dniach /4 – 5/ po głębokim śnie chory budzi się przytomny.

Alkoholowa psychoza amnestyczna. Charakteryzuje ją osłabienie pamięci i orientacji w czasie i przestrzeni. Dla sędziego jest ważny okres trwania tej choroby, który wynosi około roku.

Ostry obłęd alkoholowy /delirium halucinatorium/. Występuj tu gromadne halucynacje słuchowe, urojenia prześladowcze, ale przy niemal zupełnie zachowanej przytomności, pamięci i orientacji w czasie i przestrzeni.

Inne psychozy alkoholowe:

  • alkoholowy paraliż postępujący,
  • alkoholowy obłęd zazdrości małżeńskiej,
  • padaczka alkoholowa,
  • melancholia alkoholowa,
  • napady pijacze /dipsomania/
  • okresy wzmożonego pożądania alkoholu.

Oceniając powyższe zaburzenia trzeba powiedzieć, że występuje w nich jakby stan pośredni między normalnością a anormalnością. Jednak w ocenie prawnej nie można mówić o zmniejszonym akcie prawnym, lecz trzeba podjąć decyzję czy dany akt prawny jest ważny, czy też nie. Oczywiście nie można oceniając opierać się o normy ogólne, lecz winno się rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. Są to stany przejściowe, ale występują tu dwa problemy.

Pierwszy z nich to to, że przewlekłe ich występowanie daje podstawę do tego, by uznać daną osobę za niezdolną  do wyrażenia zgody małżeńskiej.

Drugi problem to częstość występowania, pojawiania się tych przejściowych stanów. Ta częstość skłania do domniemania o nieważności małżeństwa zawartego w bliskiej łączności czasowej z psychozą. W takich wypadkach mówimy więc o zniesieniu ważności oświadczenia woli.

b/ Innym przykładem chwilowego braku używania rozumu są psychozy infekcyjne, które występują przez szkodliwe działanie jadu bakteryjnego na mózg jak dur brzuszny, ostre zapalenie stawów, odra płomienista, ospa, dur plamisty, zapalenie płuc i opłucnej.

Występują tu dwa objawowe zespoły:

1. stan majaczenia /delirium/, który ma cztery fazy:
  • wstępna /bóle głowy, niespokojne sny, złe samopoczucie/,
  • zamroczenie przytomności, iluzje, omamy,
  • zerwanie kontaktu z otoczeniem,
  • pełna bezprzytomność i śpiączka.
2. stan zamącenia /amentia/, który powstaje po zakażeniach, zatruciach, po ciężkich chorobach fizycznych, w związku z kobiecymi procesami fizjologicznymi, czy po silnych wstrząsach uczuciowych. Chory ma objawy od bólu głowy, osłabienia i trudności w myśleniu do gonitwy myśli i zerwania nici kojarzeń. Przykładem dla tych infekcji jest wyrok Roty z 1914 roku w sprawie o nieważność małżeństwa zawartego w stanie zaburzeń psychicznych powstałych przez gorączkę tyfusu. Dowodem było zachowanie się chorego, kiedy miał odpowiedzieć kapłanowi w czasie obrzędu ślubnego. Nupturient „nawpółprzytomny, otworzył wprawdzie oczy, lecz nie odpowiedział, ani nie dał żadnych pozytywnych znaków przyzwolenia małżeńskiego”. Charakterystyczne jest właśnie to, że każda silniejsza podnieta lub bodziec zewnętrzny może chorego zbudzić ze stanu majaczenia.
c/ Jeszcze inną przyczyną braku używania rozumu jest epilepsja, czyli padaczka. Jest chorobą, którą ciężko zaliczyć do chorób umysłowych, choć zakłada jakiś uszczerbek w mózgu. Jest ona bowiem przewlekłym zaburzeniem mózgowym o różnej etiologii i charakteryzuje się napadami wywołanymi nadmiernym wyładowaniem komórek nerwowych mózgu. Z reguły w tzw. „okresach jasnych”, świadomych akt prawny uważa się za ważny. W każdym zaś przypadku ataku epileptycznego żadne akty nie są ważne. Trwale pozbawia osobę zdolności do wyrażenia zgody końcowe stadium otępienia epileptycznego. Samo zaś postępujące otępienie zasadniczo nie pozbawia rozeznania. W dowodzeniu stosuje się metodę polegającą na badaniu właściwości jakiegoś aktu w stosunku do normalnego zachowania się chorego. Inną zasadą jest to, że jeżeli jakieś udowodnione zaburzenie jest bliskie chwili zawierania małżeństwa należy uznać tenże akt za nieważny. Bensch przytacza tu przykład Ribota o szewcu, który w stanie epileptycznym zabił swego teścia. Po kilku dniach, odzyskawszy przytomność, nie wiedział nic o swoim postępku.

Używanie rozumu w tzw. „okresach jasnych”  /lucida intervala/

Bensch podaje dwie możliwości braku w sferze poznania. Może on być wynikiem niedorozwoju umysłowego w okresie przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Po wtóre może wystąpić także po osiągnięciu tej dojrzałości na skutek szczególnych warunków i przyczyn. Podstawową przyczyną jest choroba umysłowa. Już Gracjan i Grzegorz w Dekretałach stwierdzają nieważność małżeństwa zawartego przez szalone. Rozumiano to w ten sposób, że choroby nie uważano za przyczynę nieważności, lecz raczej braki jakie ona powoduje w naturze zgody. Stąd właśnie pojawił się problem tzw. „jasnych okresów”.  Ważnym zatem uważano małżeństwo zawarte w przejściowym okresie rozeznania. Całość zagadnienia rozpatrywano z dwóch stanowisk:

a/ Prawnego.

– Prawo rzymskie przyznawało zdolność do działań prawnych, a w przypadku istnienia kurateli, kurator w tym okresie pozbawiony by swoich praw z tej racji.

– Prawo partykularne szło za rzymskim, a wyjątkiem było prawo francuskie. Ubezwłasnowolnienie z powodu choroby umysłowej powodowało uznanie osoby za nierozeznawalną.

– Prawo kanoniczne szło również za rzymskim, ale z wyłączeniem kurateli.

Podkreślano również istnienie zasady domniemania na niekorzyść rozeznania. W praktyce wszystko jednak zależy od metody, gdyż np. w metodzie mieszanej lub czysto psychologicznej uważa się za niezdolnych tych, których wola przez chorobę umysłową jest nieświadoma. Kościół w Prawie z 1917 r. uznawał za ważne małżeństwa zawarte w tych okresach, choćby były one nawet krótkie.

b/ Faktycznego, czyli rzeczywistego istnienia tych okresów. Tu mamy do czynienia z psychiatrią, gdyż ona jedynie jest uprawniona do określenia rzeczywistości i faktu istnienia tych okresów.

–  Istnienie jasnych okresów. Okresem jasnym nazywamy „przejściowy okres czasu, w którym proces choroby ulega przerwaniu, tak  że chory jest zdolny w pełni do rozeznania, gdyż w pełni używa rozumu”. We Francji dzielono ten stan na:

o  Intermisje, którymi są dłuższe i zupełne powroty do normalności. Dotyczyło to np. psychoz maniakalno-melancholijnych, czy chorób infekcyjnych.

o  Remisje, którymi są krótkie zupełne lub dłuższe niezupełne powroty do normalności i dotyczyło to schizofrenii. Te stany pozwalają choremu wrócić do normalnego życia i spełniać w nim swoje normalne codzienne obowiązki. Zdania są jednak podzielone ze względu na powroty choroby. Bensch uznaje taką zasadę i sprawdzian stanu chorego, że „spełnienie obowiązków małżeńskich i rodzinnych w sposób zadowalający przemawia na korzyść rozporządzalności małżeńskiej, chociażby życie indywidualne wykazywało jeszcze pewne dziwactwa i nieznaczne odchylenia od normy”. Może jest to dobra zasada, jednak budzi wiele wątpliwości, gdyż jest oceną postawioną jakby post factum i tylko w sposób pośredni odnosi się do stanu podczas wyrażania zgody. Małżeństwo uznaje się za ważne, gdy sędzia wykaże utrzymanie się takiego właśnie stanu. Zdarza się to jednak rzadko i przy dłuższych remisjach.

– Rozpoznanie jasnych okresów. Tu napotykamy na duże trudności. Powstaje pewien paradoks. Z jednej strony mówi się o istnieniu tzw. „jasnych okresów”, a w rzeczywistości trudno jest je rozpoznać. Stąd pojawiają się głosy, by tym zjawiskom nie przypisywać żadnego znaczenia sądowo-psychiatrycznego. Innym paradoksem było to, że dawny kodeks nie wykluczał ważności małżeństwa zawartego w tych okresach u habitualnie chorych. Z drugiej jednak strony, uważał owych w obliczu prawa za pozbawionych używania rozumu trwale i powszechnie. Podejmowano próby, by ustalić sprawę habitualności choroby.  Próbowano dokonać podziału choroby habitualnej na:

  • nieuleczalną, dozgonną, to jednak jest trudne, bo psychiatra rzadko odważy się na takie stwierdzenia,
  • długotrwałą, lecz jest to także termin trudny, gdyż jest bliżej nieokreślonym.

W tym podziale chodziło o podkreślenie proporcji między stanem zaburzeń a ewentualnymi stanami normalnymi. Bensch jednak próbuje dać definicję habitualnej choroby umysłowej, mówiąc że w ich „przebiegu okresy pełnych polepszeń, o ile w ogóle się zdarzają są rzadkie tak, że stany zaburzeń psychicznych znacznie przeważają nad stanem równowagi psychicznej” *73.  Na podstawie tej definicji można wywnioskować, że stany normalne są okresami wyjątkowymi. Zatem do chorób habitualnych zalicza:

  • psychozy chroniczne progresywne: schizofrenia, paraliż postępujący, psychozy starcze.
  • remisje nie pozwalają tu na ważne zawarcie małżeństwa,
  • intermisje nie zalicza do tych chorób.

Rozeznanie częściowe w chorobach umysłowych

Ta część jest niejako uzupełnieniem części o rodzajach chorób umysłowych, gdyż mówimy tu o chorobach typu „demencja”, a więc o takich, które charakteryzują się brakiem rozeznania tylko w jednej wąskiej dziedzinie życia. Na samym początku trzeba rozróżnić poczytalność częściową od zmiennej, która występuje w chorobach jako tzw. „jasny okres”. Sprawę tę podjął już w średniowieczu Sanchez /+1600/, mówiąc o częściowym rozeznaniu i nierozeznaniu. Francuscy psychiatrzy Pinel i Esquirol stworzyli tzw. „teorię monomanii”, która dotyczyła spaczenia tylko pewnych sfer życia psychicznego. Teoria o częściowej poczytalności była wynikiem ich badań i dokonanej klasyfikacji, zależnie od dziedzin objętych obłędem. Dokonali podziału schorzeń na:
  • jednobłędne umysłowe.
  • jednobłędne popędowe.
Pojawił się jednak sprzeciw stwierdzający, że całe życie psychiczne jest zespolone i nie można mówić o schorzeniu jako pojedynczym zjawisku. „Niektórzy utrzymywali, że umysł nie może być równocześnie zdrowy i chory, skoro jest jeden i ten sam”. Zjawisko to jest raczej reperkusją całości schorzenia. Powstały zatem we Francji dwa obozy, z których jeden uznawał częściową poczytalność, a drugi nie. Po krytyce częściowej poczytalności Caspra sprawa przycichła, ale na nowo się odrodziła, po zwróceniu uwagi przez Ziehena na związek przyczynowy przestępstwa ze schorzeniem i chciał tylko w tym przypadku przyjąć niepoczytalność. Odrzucono ten argument powołując się na  prawo mówiące tylko o czasowej, a nie przyczynowej łączności. Aschattenburg podzielił zagadnienie na dwa:
  1. Częściowa niepoczytalość, do których zalicza chorych umysłowo i powszechnie niepoczytalnych, a poczytalnych tylko w niektórych działaniach.
  2. Czasowa niepoczytalność, gdzie człowiek z reguły poczytalny jest niepoczytalny tylko w niektórych czynach. Cała ta dyskusja w psychiatrii miała swoje odbicie i w kanonistyce. Kard. Gasparri uważał np. małżeństwo monomaniaków za ważne, chyba że co innego się dowiedzie.Capello wykluczał nawet teoretycznie istnienie częściowego rozeznania i poczytalności. Amanien zwrócił uwagę i to bardzo ważną, że nie czas w kanonistyce rozważać na temat istnienia tych zdolności, skoro w psychiatrii zmierza się ku jej uznaniu. W późniejszym czasie sprawa znów nabrała wagi, gdy pojawili się nowi wielcy psychiatrzy, mający różne zdania. Aschattenburg stał nadal przy swojej teorii, choć jego autorytet przycichł wobec wielu innych. Bensch próbuje wyjść z tej sytuacji, omawiając dwie strony:

a/ Psychiatryczna. Należy tu postawić pytanie: Czy możliwe jest, aby psychika w pewnych działaniach była normalna w innych anormalna. Podstawą wniosku może tu być jedynie stwierdzenie faktu. Przypadkiem badanym w tej kwestii była paranoja, której skutkiem jest świat urojeń /erotycznych, prześladowczych/. Stwierdza się, że w stosunku do rzeczy i osób nie objętych obłędem chory zachowuje się normalnie. Stąd nazwano ją „częściowym spaczeniem”, gdyż tacy ludzie mogą być wysokimi urzędnikami, profesorami itd. Sanchez podaje przykład z proboszczem, który wykazywał znajomość teologii, dbał o sumienia wiernych, właściwie wykonywał pracę duszpasterską i mógł uchodzić za normalnego, „gdyby nie to, że dręczyła go ciągle obawa, aby go nie zmuszono do przywdziania sukni zakonnej”.

Pod wpływem tego zabiegał o pisemne orzeczenie, że go nikt nie będzie przymuszał do stanu zakonnego. Wniosek wydawałby się prosty, że należy takich ludzi uznać za normalnych i zdolnych do świadomych działań. Ciekawy jest argument przeciw tym, którzy uznają schorzenie jako schorzenie całości psychiki, a objawiające się tylko w jednej sferze. Jest to dowód, który już wcześniej pojawił się w tej pracy. „Właśnie dlatego, że rozum i wola są rzeczywistością prostą i nie złożoną, niemożliwe jest bezpośrednie ich schorzenie. Zaburzeniom zatem nie podlega umysł, czy wola, lecz zmysły, poznanie czy pożądanie, jak wyobraźnia, uczucia i popędy, jako niezbędne narzędzia, poprzez które jaźń psychiczna przejawia się na zewnątrz”. Istnienie demencji jest jednak przyjmowane przez teologów i kanonistów na podstawie obserwacji życia, co widać w przykładzie z proboszczem.

b/ Prawna. Ta strona jednak decyduje o istnieniu poczytalności częściowej. Prawo bierze pod uwagę związek przyczynowy schorzenia i czynu, o czym świadczy uwolnienie od winy takiego człowieka w przypadku przestępstwa /Kodeks karny/. Kodeks kościelny stosuje metodę mieszaną, a więc czyn musi być spowodowany pod wpływem chorobliwych motywów, czy popędów. Stąd powstaje pytanie: Czy ze strony prawa wystarcza stwierdzenie takiego związku, by orzec niepoczytalność i nieważność aktu zgody?. Nie wystarczy stwierdzić istnienie jakiegoś schorzenia, lecz należy starannie wybadać, czy sięga ono sfery zgody małżeńskiej.

W wyrokach Roty Rzymskiej są również sprawy, które orzekają o nieważności małżeństwa, m.in. z powodu „demencji”. Jeśli się odwołać do dawnego prawa, gdzie dopuszczano do małżeństwa, gdy schorzenie /demencja/ nie naruszała zdolności rozeznania istoty małżeństwa, to trzeba stwierdzić, że demencja może być przyczyną nieważności małżeństwa, gdy częściowy brak używania rozumu obejmuje sferę małżeństwa. Co więcej demencja jest jednym z wielu schorzeń, które jest odniesieniem w przypadku orzekania o nieważności małżeństwa z powodu homoseksualizmu. Żurowski za Lefebvre podkreśla, że dla sędziego, który wydaje wyrok w gruncie rzeczy nie ważny jest rodzaj choroby, lecz konkretne skutki, które ona wywołuje i w jakim stopniu obniża ona pełnowartościowość czynu. Można by powiedzieć, że nieważne jest czy demencja istnieje, czy też nie. Ważne jest tylko istnienie przyczyny zmniejszającej wartość aktu zgody.

[ciąg dalszy tej pracy magisterskiej za miesiąc]