z trzeciego rozdziału pracy magisterskiej
a/ Minimum koniecznej wiedzy o istocie małżeństwa.
Umowa małżeńska dotyczy nie tylko samych małżonków, ale również całego społeczeństwa. Kościół w trosce o dobro tego społeczeństwa stawia pewne minimalne wymagania, co do wiedzy o samej naturze małżeństwa i co do stopnia dojrzałości umysłowej. Nie ma prawa stawiać jednak zbyt wysokich wymagań, gdyż zawarcie małżeństwa jest naturalnym prawem każdej osoby /Rdz.2.24/.
Zbyt wysokie wymagania byłyby przeciwstawieniem się nadanym przez Boga naturze prawom. Jednak ze względu na to, że Chrystus podniósł małżeństwo do rangi sakramentu, Kościół, aby uchronić ten sakrament od nadużyć, wymaga pewnych znajomości i zdolności. Wykazano już, że do wyrażenia zgody małżeńskiej nie jest potrzebna całkowita wiedza i przesadne wyważenie motywów. Prawodawca dość jasno wyraził, że „Do zaistnienia zgody małżeńskiej konieczne jest, aby strony wiedziały przynajmniej, że małżeństwo jest trwałym związkiem między mężczyzną i kobietą, skierowanym do zrodzenia potomstwa przez jakieś seksualne współdziałanie. /kan.1096 § 1/. Narzeczonym nie sprawia trudności zrozumienie pierwszego wymogu, czyli że małżeństwo jest wspólnotą osób i to jednego mężczyzny z jedną kobietą.
Trudności pojawiają się w pojmowaniu wymogu dotyczącego zrodzenia i wychowania potomstwa./kan.1055/ oraz w jaki sposób się to odbywa. Znany już Sanchez uważał, że ważnie zawierają małżeństwo „ci, którzy wiedzą, iż małżeństwo jest trwałym związkiem między osobami różnej płci, którego głównym celem jest zrodzenie potomstwa. Mogą zupełnie nie wiedzieć w jaki sposób dochodzi do zrodzenia potomstwa. Wystarczy tu wiedza domyślna. Kto chce osiągnąć główny cel, ten chce również środka wiodącego do tego celu”. Poprzedni kodeks formułował wyraźnie i mówił o „ius in corpus” dlatego Pawluk odrzucił teorię Sancheza. Nupturienci muszą wiedzieć, że do zrodzenia dochodzi przez „cooperatione aliqua sexuali” /kan.1096 § 1/. Brak takiej wiedzy jest brakiem wiedzy o istocie przedmiotu zgody.
Taki stan powoduje niezdolność do wyrażenia tejże zgody. Ignorancji tej nie przewiduje się po osiągnięciu dojrzałości /kan.1096 § 2/. Może się jednak zdarzyć, że ktoś po osiągnięciu tego wiekowego progu /14 lat chłopcy i 12 lat dziewczęta/ nie posiada wymaganej, choć minimalnej wiedzy. Mamy to w przypadkach nienormalnego tempa rozwoju, gdzie dana osoba nie znajduje się na poziomie odpowiednim dla danego okresu rozwoju. Innym przykładem może być wtórny stan niedojrzałości na skutek pewnych schorzeń. Stąd kościelni prawnicy korzystają podczas orzekania z wiedzy medycznej psychiatrii i psychologii. Obecność dzisiaj wielu chorób psychicznych powoduje skierowanie się kanonistów w stronę zdolności wypełnienia obowiązków małżeńskich. Odchodzi się więc trochę od samej minimalnej wiedzy co do natury małżeństwa.
Niektórzy domagali się wiedzy praktycznej co do przedmiotu zgody. Nie musiała być ona szczegółowa, bo czym innym jest prawo do ciała, a czym innym znajomość sposobu, w jaki realizuje się to prawo. Nie ma w ogóle podstaw do przyjmowania skrajnego stanowiska, że wiedza musi być konkretna i szczegółowa. Nie chodzi również o mglistą wiedzę. Nieznajomości tej nie domniemywa się u osób dojrzałych fizycznie. Istnieje również nakaz dla proboszczów, aby pouczali narzeczonych m.in. o wzajemnych obowiązkach małżeńskich. Nieważnym jest małżeństwo, gdy umowa nie obejmuje prawa do ciała. W Piśmie św. czytamy: „Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż, podobnie też i mąż” /1 Kor.7,4/.
Podobnie jest, gdy małżeństwo ktoś uważa za związek przyjaźni o charakterze handlowym lub z miłością platoniczną. Również błąd co do istnienia prawa do ciała unieważnia umowę Przykładem może być pewnego rodzaju infantylizm dziecięcy, w którym małżonkowie uważają, że jako małżonkowie przyjmują dzieci już narodzone, kupione, znalezione bądź rodzące się dzięki Łasce Bożej przez umieszczenie w łonie matki lub z ciepłoty łoża małżeńskiego. Podobnie się ma, gdy ktoś przyjmuje istnienie jakiegoś prawa do ciała, lecz różniące się od prawa do aktów z natury swej zmierzające do zrodzenia potomstwa. Ważność umowy zależy zatem od tego czy błąd był istotny, czy też nie.
b/ Przedmiot rozeznania oceniającego.
W umowie małżeńskiej zostają zaciągnięte obowiązki, toteż nupturient musi mieć świadomość co do przedmiotu zgody. Nie może ważnie zawrzeć związku małżeńskiego osoba, która nie zdaje sobie sprawy z przedmiotu tego związku, ponieważ zaciągane zobowiązania dotyczą praw i obowiązków małżonków wzajemnie przekazywanych. Prawo jednego małżonka staje się obowiązkiem drugiego. Nie chodzi nawet o znajomość teoretyczną, lecz o niezdawanie sobie sprawy z powagi i znaczenia tych praw. O takim wypadku mówimy, gdy małżeństwo jest zawierane lekkomyślnie, w niedojrzałości psychicznej czy moralnej, lub w przypadku nie przywiązywania do praw i obowiązków małżeńskich żadnego znaczenia. Z przedmiotem łączy się nie tylko konieczność jego znajomości, ale także jego właściwa ocena. Dziś nie stawia się znaku równości między wiedzą a oceną umysłu. Nie jest również konieczna znajomość doskonała uprawnień i obowiązków, jak też przewidzenie wszystkich implikacji umowy. Podano już, że nie chodzi także o teorię skutku prawnego, lecz teorię praktyczną, by zainteresowany „wiedział, co chce robić, do czego zmierza i by nie wykluczał zasadniczych elementów tego aktu, czy przedmiotu należącego do istoty”. Sobór Watykański II nazywając małżeństwo „przymierzem” chciał je odróżnić od kontraktów. To przymierze powstaje w momencie, gdy obydwie strony przekazują sobie, dają i przyjmują coś bardzo osobistego, będącego w ich dyspozycji, a mianowicie uprawnienie do ciała. Nie dotyczy to jednak ani godności, ani autonomii indywidualnej, zgodnie ze stwierdzeniem Tomasza, gdyż stanowią one wartość nieprzekazywalną i własną każdej osoby. Do przedmiotu zgody małżeńskiej nie wchodzi miłość uczuciowa. Sobór Watykański II podkreślił jej ludzki charakter, ale nie czyni z niej elementu prawnego, wymaganego do ważności związku. Chodzi zaś o miłość wzajemnie się dającą na wzór miłości Bożej i tworzącą w ten sposób nieegoistyczny węzeł małżeński oraz o wzajemne połączenie efektywnej, czyli dojrzałej miłości, który bez zgody małżeńskiej istnieć nie może. Błędne rozumienie wiedzy co do istotnych elementów małżeństwa: jedności i nierozerwalności, nie niweczy prawdziwej zgody. Mają one charakter teoretyczny i tylko wtedy wpływają na nieważność, gdy właściwe poznanie przedmiotu zgody wpłynęłoby na zmianę decyzji. Należy przy tym określić co dany nupturient winien wiedzieć. Z kanonu 1096 dowiadujemy się, że małżeństwo jest:
- związkiem /wspólnotą/ życia mężczyzny i kobiety,
- wspólnotą trwałą,
- skierowane do zrodzenia potomstwa.
Żurowski proponuje rozróżnić pojęcie wspólnoty małżeńskiej od pojęć pokrewnych jakimi są:
– Miłość małżeńska. Dowartościowana, jak wyżej wspomniano przez Sobór Watykański II. Ta miłość uczuciowa jest siłą porządku psychicznego, jej brak sprawia brak bodźca u małżonków do wspólnego realizowania zadań. Chociaż małżeństwo w praktyce można nazwać wspólnotą miłości jednak istota tej miłości, która może być przedmiotem zobowiązania polega na wzór miłości Bożej, na dawaniu siebie.
– Wspólne mieszkanie, współprzebywanie. W praktyce często wspólnota mieszkania może być nie zachowana, to nigdy nie ustaje wzajemne uprawnienie wspólnoty osób. Z powyższego wynika, że małżeńskim przedmiotem jest:
– Zorganizowane współżycie, które może zrodzić się tylko z dojrzałego namysłu, odpowiednich motywów i okoliczności jak też z postanowienia woli tak silnego, by w dłuższym czasie mogła wszystko podporządkować zamierzonemu celowi. Potrzebne jest też etyczne zrozumienie konieczności spełnienia przyjętego na siebie obowiązku.
– Trwałość. Umowa małżeńska powinna obejmować przynajmniej czas płodzenia i wyżywienia potomstwa.
– Potomstwo. Jest to przedmiot formalny, obejmujący prawo do wzajemnego współżycia.